Finisaż wystawy AGATY PAWLIK Estetyka niezręczności
Śląski Teatr Lalki i Aktora Ateneum zaprasza na finisaż wystawy malarstwa Agaty Pawlik Estetyka niezręczności, który odbędzie się w piątek 24 września o godz.19.00 w Galerii Ateneum przy ul. 3 Maja 25, w ramach VII Katowickiej Nocy Galerii.
Agata Pawlik (rocznik 1993), absolwentka Wydziału Malarstwa katowickiej ASP, dyplom uzyskała w pracowni prof. Andrzeja Tobisa i dr hab. Dominiki Kowyni.
Uczestniczka wystaw zbiorowych, m. in. Gdzie są konfitury? (BWA, Zielona Góra, 2020), Figuracja teraz (Miejski Ośrodek Sztuki, Gorzów Wielkopolski, 2020), Ciężar ciała (Galeria Obrońców Stalingradu, Szczecin, 2018), Kalendarz niepokoju (Galeria StrefArt, Tychy, 2018), Protokół rozbieżności (Galeria Pusta, Katowice, 2018), Przejrzystość rzeczy (Galeria Działań, Warszawa, 2018), ma też w swym dorobku wystawy indywidualne: Ojciec II (Galeria Pojedyncza, Katowice, 2018), W snach nie widać nigdy słońca (Galeria Minus1.artspace, Katowice, 2018).
W swoich obrazach w bardzo intymny sposób porusza problem złożoności ludzkiej psychiki – jej zaburzeń, chorób oraz sposobów postrzegania ich przez społeczeństwo.
Odwołując się do cytatu z książki Francis Bacon. Metamorfozy obrazu Filipa Pręgowskiego – O ile figuratywność zwraca się tylko ku przedmiotom i interesują ją jedynie zewnętrzne relacje między nimi, figuralność podąża za wrażeniem będącym nie tylko poza zasięgiem rozumu, ale także poza zasięgiem wykształconych i wyspecjalizowanych zmysłów. Nie urzeczywistnia się tylko w widzeniu, czy tylko w słyszeniu, ale w odczuwaniu, swoistym rezonansie całego organizmu. – Agata Pawlik pisze:
Odnoszę wrażenie, że jestem w stanie wyobrazić sobie, przypomnieć lub wykreować odpowiedni wizerunek każdego człowieka nie mijając się z realiami, poza moimi rodzicami. (…) Ponieważ (w wyniku depresji) moje przywiązanie do nich oraz więzi stały się mocno upośledzone, nie umiem za nimi tęsknić, ani prawidłowo kochać – wizualizowanie ich w głowie odbywa się bardzo mechanicznie (…).
W wyniku desperackich prób przywrócenia pierwotnej umiejętności postrzegania twarzy mamy i taty, zdecydowałam się na przeprowadzenie malarskiego eksperymentu. Każdy namalowany przeze mnie obraz był w ścisłej relacji z jakąś postacią – zwykle obcą. (…) Zauważyłam też, że malując wspomnianych ludzi, tworzy się między mną a nimi pewna wątła wieź, jak w przypadku nowo nawiązywanej znajomości. Mogłam więc, tak jak opisuje to Pręgowski, poeksperymentować z wykształconym zestawem odczuć i zmysłów, angażując w ten proces również zaburzone wspomnienia i zniekształconą percepcję i podjąć próbę podtrzymania zanikającej relacji.
Przez ponad rok fotografowałam więc rodziców przy każdej wizycie, równocześnie zbierając ich zdjęcia z różnych etapów życia. Na podstawie fotografii malowałam ich portrety, zestawiając ich wizerunki z bardzo różnych okresów. Starałam się stworzyć zsyntezowany obraz każdego z nich do zachowania w pamięci, jako podłoże do kalk, które krążą gdzieś po moich wspomnieniach. Sposób malowania oddawał mój sposób percepcji – mimo ostrych fotografii, ich twarze dalej nie są wystarczająco dla mnie precyzyjne.
Przy samym procesie malowania i analizy zdjęć, mój mózg usiłował sobie przypomnieć wyrywki dawnych rzeczywistości. (…) jeśli przywołane wrażenia były pozytywne, obraz nabierał cieplejszych barw. W przypadku tych złych, portret stawał się chłodny i przytłaczający (…).
Bardzo wnikliwa analiza postaci (…) pozwoliła na skrupulatne badanie mentalnych ograniczeń, a także estetycznej identyfikacji konkretnych, nieumiejętnie postrzeganych, cennych dla mnie wizerunków. Eksperyment nie doprowadził do rozwiązania problemu, pozwolił jednak na oswojenie się z nową metodą obserwacji i mozolnego przywracania wspomnień.