Kontakt

MARTYNA MAJCHROWICZ: Demakijaż codzienności

Śląski Teatr Lalki i Aktora Ateneum zaprasza na wystawę Martyny Majchrowicz Demakijaż codzienności. Wernisaż odbędzie się w piątek 13 października 2023 o godz.18.00 w Galerii Ateneum przy ul. 3 Maja 25.

Martyna Majchrowicz, urodzona w 1994 w Rzeszowie, absolwentka katowickiej Akademii Sztuk Pięknych, dyplom z malarstwa obroniła w pracowni prof. dr. hab. Ireneusza Walczaka, prezentując serię obrazów zainspirowanych tematem PMS. Uzupełnieniem dyplomu była instalacja zrealizowana w pracowni rzeźby pod okiem mgr Katarzyny Fober. Wcześniej uzyskała licencjat z projektowania graficznego (książka dla dzieci „Ilustrowana historia malarstwa na luzaku”).

Dwukrotna beneficjentka Stypendium Rektora dla najlepszych studentów ASP w Katowicach, laureatka II nagrody na Międzynarodowym Festiwalu Rysowania w Zabrzu (2018).

Ma za sobą trzy wystawy indywidualne: „PMS jako źródło twórczych inspiracji” w Rondzie Sztuki i „Ciocia przyjechała do mnie czerwonym polonezem” w Przestrzeni Artystycznej Gwar w Katowicach (2020) oraz „Mamałyga” w mysłowickiej Galerii M2 (2020). Brała również udział w kilkunastu wystawach zbiorowych, m.in. w Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Poznaniu, Warszawie czy Springfield w USA.

Na co dzień realizuje się jako projektantka graficzna oraz artystka, chętnie łącząc oba doświadczenia. W swoich pracach najczęściej porusza wstydliwe problemy pojawiające się w zwykłych, codziennych sytuacjach, sięga po tematy tabu, robi to jednak z dystansem.

O malarstwie Martyny Majchrowicz dr Marta Czarnecka-Tokarz pisze:

Ostatni promień słońca wpada do łazienki przez wąskie okno. Kobieta w małej czarnej zmęczonymi oczami spogląda w lustro, po czym chwyta w dłoń wacik kosmetyczny i nieśpiesznie, posuwistym ruchem zmywa makijaż. Zatrzymuje się na chwilę przy jaskrawoczerwonych ustach, których ostry kontur rozmywa się i blednie, dokładnie tak, jak wspomnienie dzisiejszego dnia. Kiedy ręka mija łuk brwiowy, na środku czoła pojawia się pryszcz… Wstydliwy intruz zostaje zdemaskowany.   

Tak mogłaby zacząć się historia z różowego obrazu „Bolok”. Ciasny kadr przedstawia palce zmagające się z niepożądanym wykwitem na skórze. Martyna Majchrowicz w swoim malarstwie bez ogródek i z przymrużeniem oka opowiada o zwykłych problemach codzienności oraz związaną z nimi nademocjonalnością, szczególnie zaś tą, której sprawcą jest nasz niezbyt lubiany, lecz zawsze obecny wewnętrzny krytyk. To apel nawołujący do traktowania siebie w sposób mniej rygorystyczny i aprobata pozytywnego nastawienia do własnego ciała. Można powiedzieć, że tematyka prac ma perspektywę iście kobiecą, ponieważ są to takie zagadnienia, jak przykładowo PMS czy miesiączka, a więc to słowo, którego na głos się nie wypowiada, a tym bardziej nie wizualizuje! Martyna nie boi się łamać tabu i w tym sensie przekraczać akceptowane społecznie granice.

Jej twórczość z czasem podlega coraz większej syntezie, a ilustracyjne opowieści zostają ograniczone do linii rysującej przepastne ciała w wymownych gestach. Najnowsze prace zabierają nas w podróż przez organiczny i miękki rysunek w głąb abstrakcji, która wyrażona została za pomocą obiektów less waste, skomponowanych ze znalezionych przedmiotów i śmieci autorki. Wspomniane abstrakcyjne obrazy nie odbiegają wcale daleko od wcześniejszych, malarskich przedstawień. Codzienność, na początku ukazana za pomocą ilustracji, teraz dosłownie zaczęła budować obraz/rzeźbę poprzez wplatanie przedmiotów codziennego użytku w strukturę wypukłych form. Obiekty, o których mowa to mieszanina kobiecych atrybutów, takich jak szminka, bukiet kwiatów, damska bluzka czy lakier do paznokci. Wśród nich pojawiają się także te niekojarzące się z płcią, czyli brudne menu, sznurek, opakowanie po jajkach, stare szkice lub kij od miotły. Wykorzystane materiały chcąc nie chcąc przywołują skojarzenia, bo słowa i przedmioty mają moc przyciągania podobnych sobie znaczeń; wyciągają szyję, podnoszą głowę i wypatrują swojej kontynuacji. Tak właśnie abstrakcja skonstruowana m.in. z wacików kosmetycznych może łączyć się z opowieścią przedstawioną na obrazie „Bolok”, a w zasadzie funkcjonować jako jej odpad (less waste) czy produkt uboczny. Takie czy inne historie możemy dopisywać sobie, uważnie podpatrując twórczość malarki i projektantki.

Chusteczki higieniczne użyte do prac less waste świetnie nadawałaby się do przetarcia czoła w scenie z obrazu „Ostre pompowanie poślada”, a krwista plama z „Bloody tampons” układa się w dziwny kształt niczym podczas wróżenia z fusów po herbacie, które to fusy posłużyły do stworzenia jednej z rzeźb. Jest też coś niepokojącego w niezamierzonym podobieństwie kształtu głowy „Mamałygi” do wypukłej formy, do której wykorzystane zostały między innymi papier dekoracyjny do bukietu, folia bąbelkowa i woda. Mamałyga (w tym kontekście „ślamazara”, „płaksa”, „nieogar”) wylewa się tam z lewej dolnej krawędzi obrazu i patrzy na nas jednym okiem, a pośrodku krople jej łez pozostawiły po sobie odciski okrągłe jak grochy. To już jednak z pewnością nadinterpretacja wynikająca z zahipnotyzowania malarskimi opowieściami Martyny. Na wystawie spotkamy się z dwoma rodzajami myślenia: tym narracyjnym, figuratywnym, opisującym różne sytuacje życiowe przy pomocy pędzla i tym abstrakcyjnym, którego reprezentację stanowią kolaże przedmiotów czy fragmentów zastanej codzienności. To właśnie nasza powszedniość zostaje tutaj wyniesiona na piedestał i ubrana w sukienkę, z pomalowanymi karminem ustami, przyjmuje rolę bohatera pierwszoplanowego.

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje na temat wydarzeń organizowanych przez Teatr Ateneum przeczytaj politykę prywatności i podaj swój adres e-mail:

 
FBAteneum
Znajdź nas na Facebooku
Festiwal
Festiwal na Facebooku
Galeria
Galeria na Facebooku
YTAteneumKatowice
Znajdź nas na YouTube
teatr_ateneum_katowice
Instagram
Skip to content