Zbigniew Głowacki
Miłość do trzech pomarańczy
O spektaklu
„Miłość do trzech pomarańczy” powstała na motywach baśni XVIII-wiecznego weneckiego dramaturga, Carla Gozziego. Jego tekst nie miał jednak charakteru sztuki teatralnej; autor zostawił jedynie tzw. „Analisi riflessiva” („Analizę refleksyjną”), czyli zapis gotowego już przedstawienia, a raczej próbę opisu tego, co działo się na scenie w teatrze improwizacji. Na podstawie tego właśnie włoskiego dokumentu Zbigniew Głowacki napisał własną wersję.
Ta fantastyczna historia w inscenizacji katowickiego teatru jest propozycją właściwie familijną; adresowana do dzieci od 7 lat, cieszy w równym stopniu oczy i uszy dorosłych widzów. Wszak konwencja, do jakiej odwołują się twórcy przedstawienia – commedia dell’arte – jest jedną z atrakcyjniejszych form teatralnych. Spojrzenie na nią z podwójnego dystansu – czasowego i kulturowego – okazuje się bardzo zajmujące. Tym bardziej, że autor i zarazem reżyser z tradycją tej konwencji zetknął się bezpośrednio (ma za sobą kilkuletni epizod w słynnym rzymskim teatrze Nuova Opera dei Burattini).
Magiczne królestwo Karo, smutny hipochondryk – książę Tartaglia, którego nikt i nic nie potrafi rozśmieszyć, zła czarownica i dobry mag, podstępni dworzanie i zabawni słudzy, a do tego wszystkiego miłość, zazdrość i walka o władzę! Okazuje się, że te tematy nigdy nie tracą na aktualności.
Dowcipna i nieco absurdalna fabuła (czary sprawiają, że bohater zakochuje się bez pamięci w trzech pomarańczach, które w dodatku z narażeniem życia musi odnaleźć!), zgrabna intryga, wartka, zaskakująca nagłymi zwrotami akcja i jak na commedię dell’arte przystało – wiele komicznych, wręcz groteskowych sytuacji i tzw. „lazzi”, które nadają całości rytm i tempo.
Sporym zaskoczeniem dla widzów jest fakt, iż dwie postaci sztuki posługują się dialektem. Reżyser, Zbigniew Głowacki tak wyjaśnia ten pomysł: „Bohaterami komedii dell’arte były cztery maski. Dwie z nich reprezentowały świat sfer wyższych. Najczęściej byli to Dottore i Pantalone (w naszym spektaklu ich odpowiednikami są Trombetta i Leander) . Pozostałe dwie maski to służący, najczęściej noszący imiona Arlekina i Brighelli (u nas Truffaldino i Brighella). Każda z tych masek posługiwała się innym dialektem włoskim, szczególnie dotyczyło to służących zwanych również zanni. Gwara śląska jest jedną z niewielu żywych gwar występujących w Polsce i jest przez wszystkich rozpoznawalna. Wpadłem więc na pomysł, aby ubarwiła i wzbogaciła nasz spektakl. Mam nadzieję, że dzięki temu odległa włoska tradycja stanie się bliższa Ślązakom”.
Inscenizacja prezentowana podczas XVIII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej INTERPRETACJE w nurcie towarzyszącym (2016), na 21. Biennale Sztuki dla Dziecka „Do śmiechu” (2017) oraz w Internetowym Teatrze TVP (2017). Nominowana do Nagrody Teatralnej “Złota Maska” w województwie śląskim za rok 2016 w kategorii “spektakl dla młodych widzów”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Premiera przygotowana w ramach IX Metropolitalnego Święta Rodziny.
foto: Maciej Zakrzewski/Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu